Anegdota stosunkowo krótka, ale wymagająca wprowadzenia.
Poniżej wstawię arię Stefana ze Strasznego Dworu Moniuszki.
Ktokolwiek zna tę Operę, to wie, że jest taki moment, że wydaje się, że jest już koniec arii Stefana i publiczność krzyczy BRAAAWO, zrywają się oklaski, tymczasem aria ma jeszcze dalszy ciąg. To znaczy jest dalsze „Matko moja miła…” i część publiczności nieświadoma tego faktu ze zdumieniem słucha dalej 

Zresztą, sytuacja z uwagi na powtarzalność, moim zdaniem bardziej zabawna jest dla „świadomej” części publiczności, bo czekamy na te właśnie oklaski w połowie arii 

No i mamy tę arię, zresztą legendarną, dokładnie tak samo jak aria Skołuby, i śpiewa Mój Tata. Jest to wystawienie z lat 70-tych, a więc stroje z epoki i bez wydziwniania z kreacją scenografii, epoki i reżyserii. Widzimy więc staropolski dworek, dwa portrety prababek, „zegar stary niby świat” i Stefana, w którym dźwięki Poloneza Ogińskiego budzą wczesnodziecięce patriotyczne wspomnienia. Aria ta ma swoją treść i logikę, no i ma części dwie, jak wspomniałam powyżej. Oczywiście, po pierwszej zrywają się oklaski, ale dyrygent „leci” dalej i Stefan też.
I nagle, pewnego dnia, absolutnie z nieznanych przyczyn, Tata ma taką pustkę w głowie, że zapomina słów II części arii. No, ale śpiewać trzeba. Jest publiczność, jest to normalne przedstawienie, a zatem „musi iść”.
I idzie.
Po obu bokach kulis, suflerki nagle zauważają, że Pustelak śpiewa owszem nuty OK, ale tekst kompletnie nie ten. Tata z absolutną pustką w głowie odnośnie tekstu drugiej części arii nie ma wyjścia. Śpiewa. I, co ciekawe, zachowuje sens, rytm, i rym do tego stopnia, że obie suflerki postanawiają nie ingerować w improwizację, aby nie zbić go z pantałyku.
I dośpiewał do końca, zachowując sens arii, jej rytm, mało tego rymy się zgadzały.
Obie suflerki, oraz dyrygent, już po przedstawieniu, powiedzieli Tacie, że spocili się jak ruda mysz, denerwując się, czy dociągnie z tą spontaniczną improwizacją do końca.
Dociągnął, ale o traumie świadczy fakt, że pamięta to do dziś 

Reasumując: improwizacje nie są złe 

Tu wspomniana aria, nagrana z orkiestrą Polskiego Radia w Krakowie pod dyrekcją Mieczysława Nowakowskiego. Słowa arii kompletne 

Miłego zasłuchania kochani 

P.S. Swoją drogą dlaczego akurat ruda mysz poci się bardziej… hmmm 

28 października 2021, Kasia Pustelak Mój Teatr