Rok 1961, Kraków, Traviata. Przedstawienie, po którym uznano, że Pustelak i Romańska to najlepsza obsada w tej operze. Tata śpiewa po włosku, ponieważ jest dosłownie kilka dni po powrocie z mediolańskiej La Scali i tylko tę wersję zna.
Przedstawienia idą jedne za drugim, owacje na stojąco, kwiaty sypią się z widowni po każdym spektaklu, a przed wyjściem z Opery tłumy wielbicielek czekają po autograf. W bukietach rzucanych artystom bileciki, wyrazy uznania, a czasem propozycje tete a tete
. Taka typowa dla Krakowa atmosfera uwielbienia dla sztuki, absolutnie jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna.

No więc, krakowska Traviata zdążyła już obrosnąć legendą „przedstawienia nad przedstawieniami”, Pustelak i Romańska mianowani najlepszą parą operowych amantów, aż przyszedł taki moment, kiedy sama Ada Sari postanowiła osobiście przekonać się, czy recenzje i aplauzy są uzasadnione.
Pewnego dnia więc, na widowni pojawia się Ada Sari, w towarzystwie swojej uczennicy Barbary Nieman, i jej męża – Stefana Rachonia.
I tego dnia, mój Tata, tuż przed wejściem na scenę, mówi do Jadwigi Romańskiej szeptem: „Jadziu, nic się nie denerwuj. Na widowni jest, co prawda, Ada Sari, Basia Nieman, i Stefan Rachoń… ale Ty śpiewaj po prostu tak pięknie, jak zawsze”
No i przychodzi słynna aria z I aktu „to dziwne, to dziwne…” (e strano, e strano) – jak pisałam wcześniej, przedstawienia szły „po polsku”, Romańska wbiega na scenę z wachlarzem i śpiewa „to dziwne, to dziwne” i… nic…. Biega od kulis do kulis, wachluje się wachlarzem i w kółko powtarza „to dziwne, to dziwne”…
Dyrygent zorientował się, że Violetta nie zaśpiewa ani słowa więcej w tej arii i aby ratować sytuację zaczął sam basem śpiewać od pulpitu, aby orkiestra i Alfred wchodzili w swoje miejsca.
Resztę przestawienia Violetta odśpiewała już jak należy, a po przestawieniu soliści odebrali osobiste gratulacje od Ady Sari.
Z tym wystawieniem wiąże się jeszcze jedna zabawna sytuacja. Chodzi mianowicie o język włoski Alfreda. Publiczność polska miała naprawdę wielką uciechę, gdy amant, do swojej ukochanej w arii miłosnej (nomen omen) powtarzał co chwilę „croce e delizia” 

Na zdjęciu Jadwiga Romańska i Kazimierz Pustelak w krakowskiej Traviacie, oraz bilecik z podziękowaniami dla mojego Taty od Ady Sari.
23 pażdziernika 2020, Kasia Pustelak Mój Teatr.